W dniach 24-27 sierpnia nasza grupa udała się na wycieczkę do Elbphilharmonie w Hamburgu.
Pierwszym punktem na mapie naszej podroży były Buczyny, tuż przy granicy niemieckiej, gdzie w Karczmie Łużyckiej przewidziany był obiad. W izbie przystrojonej wytworami łużyckiej ceramiki zjedliśmy bardzo smaczny obiad. Potem mieliśmy czas na zwiedzanie skansenu.
Pierwszą noc spędziliśmy w Poczdamie. Położony nad jeziorem Templiner See Kongresshotel, w którym zatrzymaliśmy się na nocleg, ma nietuzinkową architekturę – od centralnego budynku w stronę jeziora rozchodzi się kilka skrzydeł wspartych od strony jeziora na filarach. Po kolacji mieliśmy czas na uroczy spacer po terenach rekreacyjnych wokół jeziora.
W niedzielny poranek, po śniadaniu, udaliśmy się w towarzystwie przewodniczki, na zwiedzanie Poczdamu. Nikt z nas kto nie był w Poczdamie nie spodziewał się zapewne jak interesujące jest to miasto i to zarówno ze względu na zabytkową architekturę jak i na wspaniałe położenie i piękną okolicę, które powodują, że jest to bardzo atrakcyjne miejsce do zamieszkania. Największe wrażenie zrobiły dwa fragmenty miasta – dzielnica holenderska (Holländisches Viertel) oraz Alexandrowka. I to nie tylko ze względu na urokliwą zabytkową architekturę, ale przede wszystkim z uwagi na genezę ich powstania, świadczącą o mądrości i otwartości królów pruskich. Zwiedzaliśmy oczywiście pałac Sansouci, autobusem przemierzyliśmy spore fragmenty jego parku będącego wspaniałym kompleksem pałacowo-ogrodowym, wpisanym na listę UNESCO. Część nowego pałacu, przed którą zrobiliśmy wspólne zdjęcie, okazała się pałacową kuchnią, która łączyła się długim podziemnym tunelem z miejscem spożywania posiłków. Odwiedziliśmy też Cecilienhof – miejsce spotkań „wielkiej trójki” podczas konferencji poczdamskiej, której decyzje tak bardzo zaważyły na losach powojennego świata. Z Poczdamu nasz autokar wyjechał do Hamburga. Po drodze w autokarze mieliśmy okazję obejrzeć film pokazujący skomplikowany proces projektowania, kontraktowania i budowy gmachu Elbphilharmonie, zwanej pieszczotliwie Elphi. Do portowego miasta nad Łabą dotarliśmy pod wieczór, wprost na przygotowaną dla nas w hotelu Hafen Hamburg kolację. Hotel ulokowany jest na skarpie nad rzeką, jak sama nazwa wskazuje w pobliżu portu.
W gorący poniedziałkowy poranek w dobry humor wprowadziło nas wspaniałe śniadanie. Tu przyszła po nas przewodniczka, w towarzystwie której udaliśmy się w dół po schodach do nabrzeża Landungsbrűcken, skąd mieliśmy wypłynąć na godzinny rejs po Łabie. Wcześniej jednak zjechaliśmy windą do wybudowanego w 1911 roku tunelu pod Łabą (St. Pauli Elbtunnel). To bardzo interesujący obiekt, inżynierskie cudo ówczesnych czasów, który obecnie pełni głównie rolę turystycznej atrakcji, ale nadal jest czynny całą dobę i wykorzystywany głównie przez rowerzystów. Pojazdy samochodowe mogą go używać tylko w dni powszednie w określonych godzinach. Po opuszczeniu tunelu udaliśmy się w rejs statkiem wycieczkowym w dół rzeki Łaby do Blankenese, dzielnicy milionerów, pięknie położonej na stromo nachylonym w stronę Łaby zboczu wzgórza.
Po zakończeniu uroczego rejsu zawieziono nas na obiad do restauracji Parlament, mieszczącej się w budynku Ratusza, w zarezerwowanej dla nas najpiękniejszej sali o nazwie „Rose” . Tam wznieśliśmy toasty, dziękując Zarządowi za perfekcyjną organizację kolejnej z wypraw, które pozwalają nam w doborowym towarzystwie przeżyć kilka dni pełnych niezapomnianych wrażeń. Po obiedzie udaliśmy się do hotelu, aby w spokoju przygotować się do kulminacyjnego punktu naszej peregrynacji, spotkania z monumentalną muzyką romantyczną w najbardziej futurystycznej sali koncertowej na świecie- Elbphilharmonie.
Na koncert udaliśmy się prawie dwie godziny przed jego rozpoczęciem, aby móc zaprzyjaźnić się z Elphi. Długie ruchome schody wywiozły nas na ósme piętro, nad którym zawisł właściwy budynek filharmonii. Na ósmym piętrze, o powierzchni trzech boisk piłkarskich mieści się tzw. Plaza, skąd przez szklane ściany podziwiać można widok na rzekę, miasto i port.
Każdy z nas udał się na oczywiście na spacer po zewnętrznym „balkonie” Plazy otaczającym cały budynek. Sama Plaza nie robiła jednak wrażenia wielkiej przestrzeni, gdyż jest mocno zabudowana – recepcja hotelu, sklep, bary i restauracja. Pierwszy koncert odbył się tutaj w lutym 2018 r. Od tego czasu Plaza gościła 6-7 mln osób.
Atrakcyjnym miejscem był otwarty balkon przy wejściu do dużej sali koncertowej, gdzie dotarliśmy w chwili gdy oświetlało go zachodzące powoli słońce. Można tu było podziwiać ogromne, gięte szklane elementy fasady budynku. Jednak dopiero wejście na salę koncertową zaparło dech w piersiach. Scena umieszczona w centrum widowni z 2100 miejscami, balkony wyższych pięter wychylone do przodu, aby nikt nie siedział dalej niż 30 m od pulpitu dyrygenta. To wszystko oświetlone lampami, których światło w żaden sposób nie kojarzy się z diodami LED, które są jego źródłem.
Po tym preludium zasiedliśmy w swoich miejscach ulokowanych tuż przy scenie, aby wysłuchać koncertu pod dyrekcją Kenta Nagano, wspaniałego dyrygenta, który w 2015 roku został dyrektorem muzycznym i głównym dyrygentem Państwowej Orkiestry Filharmonii (Philharmonisches Staatsorchester) w Hamburgu.
Na koncert, którego wysłuchaliśmy, składały się dwa dzieła epoki romantyzmu, oba wymagające sporych zespołów muzycznych i chóralnych oraz dyrygenta, umiejącego skutecznie kierować tak dużą liczbą wykonawców. W pierwszej części koncertu wykonano kantatę „Die erste Walpurgisnacht”, Felixa Mendelssohna Bartoldy’ego. To wspaniały utwór niemieckiego romantyzmu, ale jednak nieco lżejszy w porównaniu z potężnym „Te Deum” Hectora Berlioza, które wypełniło drugą część uczty muzycznej. W sumie w koncercie wzięło udział około 700 wykonawców, którzy oczywiście nie mogli zmieścić się na scenie. 500-osobowy chór, utworzony z dwunastu chórów działających w Hamburgu, zajął sporą część widowni za sceną. Trójka solistów to: alt Annika Schlicht, tenor Pawvel Černoch oraz bas baryton Thomas E. Bauer. Na organach grał Thomas Cornelius. Nad całością czuwał Kent Nagano, który zachwycił wszystkich wspaniałą postawą i czarującym uśmiechem.
Po pierwszej części koncertu, nieco oszołomieni dźwiękami wypełniającymi całą salę udaliśmy się na przerwę. Kiedy powróciliśmy na miejsca- zobaczyliśmy rosnącą w oczach liczbę śpiewaków chóru i podwojoną liczebność orkiestry – 125 instrumentalistów.
Organy w Elbphilharmonie ważą około 25 ton, dysponują 69 rejestrami, a na ich dźwięk pracuje 4765 piszczałek, z czego 380 to piszczałki drewniane. Te Deum wybrzmiało monumentalnie , dialog organów z orkiestrą był absolutnie perfekcyjny,
Wychodziliśmy powoli z Elphi wypełnieni muzyką i wzruszeniami, trudno jest słowami wyrazić ten stan ducha, który się pojawia w kontakcie z twórczością geniuszy w takim wykonaniu.
Wtorkowy poranek – to kolejne wspaniałe śniadanie pod pergolami Hotelu z widokiem na rzekę i na Elphi. Opuściliśmy zjawiskowy hotel Hafen. Autokar zawiózł nas do Legnicy, gdzie czekała nas nieco dłuższa przerwa w podróży: najpierw obiad, potem krótkie niestety zwiedzanie co atrakcyjniejszych zabytkowych fragmentów miasta. Umilając sobie podróż rozmowami i sącząc smaczne napoje dotarliśmy późnym wieczorem do Krakowa. Dziękując sobie za towarzystwo i wspólnie spędzony czas rozjechaliśmy się do swoich domów. I tak piętnastoletnia historia naszego stowarzyszenia wzbogaciła się o kolejne wspaniałe wydarzenie.